Znów w punkcie wyjścia...

Wczoraj pożegnaliśmy nasze dzieciątko. Długie oczekiwanie, stres, nerwy, zabieg i już po wszystkim...


Szpital, sam zabieg bez problemów w znieczuleniu ogólnym, chwila i było już po ... otoczenie z tym dużo gorzej, o tym nie będę tu pisać, mam tylko nadzieję, że więcej mnie to nie spotka.

Siódma rano, izba przyjęć, pełno kobiet z brzuszkami, szczęśliwych, przyszły tylko na badania. Pewnie trochę im zazdrościłam, pomyślałam jak wiele z nich nie wie, jak wielkiego cudu doświadczają i że powinny cieszyć się z każdej minuty.

Jedenasta, przyjęcie na oddział, ostatnie USG (dziecko, nasz skarb, leżało spokojnie, takie drobne, bezbronne, tylko nie ruszało się, jego serduszko nie biło) Nie stało się nic, nie było żadnego cudu, niestety ... tabletki i czekanie, czekanie, czekanie, potem lekki ból, krew, badanie i cudem wyproszony przeze mnie zabieg, bo nikt nie miał dla mnie czasu, nie miał kto tego zrobić, a ja ... ja chciałam być już po, chciałam stamtąd wyjść i zapomnieć.
Tuż przed dwudziestą-czwartą powrót do domu. Dusiłam w sobie łzy i złość. Prysznic, żeby zmyć z siebie szpital i sen ... mąż był cały czas ze mną, bez niego nie dałabym rady, dziękuję mu za to i życzę Wam takich partnerów.


I cóż trzeba zacząć żyć na nowo. Teraz różne badania, diagnozy, decyzje i gdzieś w oddali plan, aby znów się starać.


Jest już po, jest to czego chciałam, ale wcale nie jest lepiej, wciąż czuję jakby dziecko było ze mną (pewnie jest, w końcu to teraz Mały Aniołek), ale ja bardziej czuję jakby nadal było we mnie. Głaszczę brzuch, w głowię słyszę "MY", nie "JA", a przecież znów jestem tylko ja.


Wśród rodziny, przyjaciół, temat jakby wyczerpany, bo o czym więcej można powiedzieć, jak pocieszyć, lepiej nie mówić, zapomnieć, a ja chciałabym mówić o tym, płakać, a właściwie wyć, że już Go nie ma. Myślę prawie w każdej minucie jakie by było...


Wierzę, że moje dziecko jest przy mnie, że to nie był czas, że jeszcze nie mogło do nas zejść na stałe, ale przyjdzie.
Na szczęście nadzieja jeszcze nie umarła.

Komentarze

  1. W takich chwilach chyba żadne słowa nie są dobre. Trzymaj się i bądż dobrej myśli, że będzie następne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja, że wiele z tych szczęśliwych kobiet może nie wiedzieć jak bardzo ulotne jest to szczęście, ale jest też druga strona tego medalu - Ty, patrząc na nie, też nie wiesz przez co one przeszły, nie znamy przecież ich historii.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście zgadzam się z Tobą, nigdy nie wiemy co ktoś przeżył wcześniej...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty