Jak być mamą i nie zwariować.
Minęło już 82 dni od kiedy staliśmy się, w sensie zmaterializowanym, pełną rodzinką. Za nami burzliwy, trudny czas, ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że jestem szczęśliwa. Mimo zmęczenia, mimo potrzeby swobody, mimo kilku rozczarowań i tak to jest to czego właśnie chciałam. Bywają lepsze i gorsze dni, ale widok mojego dziecka każdego dnia i fakt, że ONA w ogóle jest, daje poczucie spełnienia. A to cudowne uczucie ❤️
Kolki pożegnaliśmy już raczej na dobre. Jednak nasza córeczka rozwija się tak szybko, że chyba powoli wchodzimy w ząbkowanie. Na szczęście ból dziąseł nie doskwiera codziennie i łatwiej go opanować w porównaniu do kolek. Poza tym Wiktoria jest wspaniała, śpi od 23 do 8 rano. Potrafi na chwilę zająć się sobą, co daje mi większą swobodę. Spędza czas w swoim leżaczku, śmieje się, gaworzy, towarzyszy mi w niektórych czynnościach, więc może nawet niedługo uda mi się gotować i sprzątać, kiedy jesteśmy same, bez naszego taty. 😉 Na razie udaje mi się tylko pozmywać, czasem odkurzyć, posprzątać po kąpaniu, coś zjeść, ale dobre i tyle. 😊 Niestety jeśli chodzi o spanie, to nadal w nocy jest to nasze łóżko, a w ciągu dnia przeważnie mój brzuch, choć zdarzają się wyjątki, ale mam nadzieję, że i to z czasem zmienimy. Wiki rośnie w zaskakującym tempie, ma już 72cm i 5700g. Nie nadążam z jej garderobą, bo na długość szybko wyrasta, a jak dobre na długość to przeważnie za szerokie, ale cóż taka dlugonoga laska nam rośnie. Póki zdrowo to niech rośnie, tylko mamie szkoda tych wszystkich pięknych ciuszków, z których tak szybko wyrasta...
Kolki pożegnaliśmy już raczej na dobre. Jednak nasza córeczka rozwija się tak szybko, że chyba powoli wchodzimy w ząbkowanie. Na szczęście ból dziąseł nie doskwiera codziennie i łatwiej go opanować w porównaniu do kolek. Poza tym Wiktoria jest wspaniała, śpi od 23 do 8 rano. Potrafi na chwilę zająć się sobą, co daje mi większą swobodę. Spędza czas w swoim leżaczku, śmieje się, gaworzy, towarzyszy mi w niektórych czynnościach, więc może nawet niedługo uda mi się gotować i sprzątać, kiedy jesteśmy same, bez naszego taty. 😉 Na razie udaje mi się tylko pozmywać, czasem odkurzyć, posprzątać po kąpaniu, coś zjeść, ale dobre i tyle. 😊 Niestety jeśli chodzi o spanie, to nadal w nocy jest to nasze łóżko, a w ciągu dnia przeważnie mój brzuch, choć zdarzają się wyjątki, ale mam nadzieję, że i to z czasem zmienimy. Wiki rośnie w zaskakującym tempie, ma już 72cm i 5700g. Nie nadążam z jej garderobą, bo na długość szybko wyrasta, a jak dobre na długość to przeważnie za szerokie, ale cóż taka dlugonoga laska nam rośnie. Póki zdrowo to niech rośnie, tylko mamie szkoda tych wszystkich pięknych ciuszków, z których tak szybko wyrasta...
A propos zdrowia... Na zakończenie naszych chorób i w ramach mojego prezentu urodzinowego wybraliśmy się na jednodniowy wypad nad morze. Trochę się obawialiśmy jak to będzie, ale było super. Wiktoria była niesamowita. Obudzona o 6 pozwoliła się przebrać i nie żądając mleka, wsadzona w fotelik zasnęła ponownie. Obudziła się o 8 na karmienie, które zaliczyliśmy u moich rodziców, bo to po drodze. I zaraz po jedzeniu zasnęła ponownie, przesypiając całą drogę. Na miejscu było kolejne karmienie, a potem spacer. Wiki chwilami spała, a chwilami grzecznie leżała w wózku i patrzyła na nas swoimi wielkimi niebieskimi oczami. Powrót też był spokojny, bez żadnych ekscesów. Więc wyjazd można zaliczyć do bardzo udanych. Przed podróżą zaopatrzyliśmy się w podgrzewacz samochodowy do butelek i był to strzał w dziesiątkę, bardzo przydatny atrybut podróży jednodniowych z maluszkiem karmionym butelką.
Ale się rozpisałam, ehh... A post właściwie miał być o tym jak być mamą i nie zwariować, więc do rzeczy.
U mnie jest już lepiej, ale wiem, że muszę się pilnować, żeby nie zmęczyła mnie rutyna i żebym nie pogubiła się w swoich myślach. Jeśli Twoje dziecko jest bardzo wymagające, musisz robić coś dla siebie, żeby nie sfiksować. Przede wszystkim pozwól sobie pomóc, nie staraj się być "matką polką" i nie udawaj, że ze wszystkim dasz sobie radę sama, bo jeśli trafi Ci się temperamentny dzidziuś to szybko wysiądziesz, nawet nie fizycznie, ale psychicznie na pewno. Więc od początku dopuść tatę do maluszka. Ponieważ u nas kobiet tryb matka działa z automatu wspieraj faceta, który musi się wszystkiego nauczyć, ale nie ograniczaj go. W ten sposób zobaczysz, że on też radzi sobie z dzieckiem, nie robi mu krzywdy i z czasem pozwolisz sobie na to, aby zostali sami, a Ty będziesz mogła zrobić coś dla siebie. Pójść do fryzjera, zająć się swoim hobby, cokolwiek co pozwoli na chwilkę odciąć się od pieluch i płaczu. Pamiętaj, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Ja od początku starałam się angażować męża. Test samotnej opieki taty nad Wiktorią mieliśmy szybko i niespodziewanie, bo jak Wiki miała miesiąc to zmarł mój dziadek i jechałam na pogrzeb i byłam zmuszona zaufać mężowi, że da radę. I dał. Test zdał na 5 i teraz spokojnie mogę wrócić do swojej pasji, biegania, zostawiając Wiktorię z tatą na godzinkę. Oderwanie na moment, buduje moją psychikę i pozwala odzyskać harmonię i wewnętrzny spokój. Taki reset dla mózgu. 😊
Domyślam się, że w głowie każdej mamy często pojawia się taka myśl, że jest złą matką, bo nie zajmuje się dzieckiem 24h albo czai się strach, że dziecko zgubi poczucie bezpieczeństwa, bo nie ma przy nim mamy, albo będzie obojętne wobec opiekuna. Nie bój się, Twoje dziecko woli Ciebie zadowoloną niż sfrustrowaną i wie, że tylko u Ciebie jest najlepiej, więc nie da się odstawić na boczny tor. U nas młoda po dwóch godzinach z tatą, pomimo, że ten wspólny czas spędzają z uśmiechem i tak chce do mnie, więc wiem, że jestem dla niej najważniejsza. 😊
Tak więc pamiętajcie o sobie drogie mamy i nie dajcie się zwariować.
Jednym słowem Sesi macie bardzo grzeczną córeczkę - zachowała taki spokój podczas wyjazdu, że naprawdę możecie być z niej dumni 😊 I fajnie, że udało Wam się tak odprężyć i oderwać od codzienności choć na jeden dzień (z takim maleństwem jeden dzień to i tak bardzo dużo 😉)
OdpowiedzUsuńDobrze, że zwracasz uwagę na samopoczucie młodej mamy i na to, aby robiła też coś dla siebie, bo faktycznie bardzo łatwo jest się zatracić i zginąć gdzieś pomiędzy pieluchami a mlekiem nie robiąc nic dla siebie. My byliśmy w tym tygodniu na pierwszych zajęciach w szkole rodzenia i tam jedną z pierwszych rzeczy, o których położna nam mówiła to, aby zajmować się dzieckiem wspólnie i mówić głośno o swoich potrzebach. Ty wiesz to w praktyce i super, że udało Wam się tak wszystko ogarnąć, że wracasz do biegania i będziesz codziennie ładować akumulatorki 😊
Zrobić coś dla siebie to najważniejsze, naprawdę, inaczej nie ma mowy, żeby czuć się dobrze ze sobą.
UsuńA jeśli chodzi o wyjazd to już planujemy następny i mam nadzieję że znów będzie tak udany jak ostatnio 😊
Rzeczywiście, będąc w domu z dzieckiem łatwo wpaść w rutynę, a jeszcze kiedy robisz wszytko sama pojawia się zmęczenie, frustracja, i choć kochamy nasze dzieci, mamy dość. Ważne, aby umieć korzystać z pomocy, jeśli jej potrzebujemy. Dzieci będą szczęśliwe gdy będą miały szczęśliwych rodziców :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak 😊
Usuń❤❤❤ nawet udał się Wam wypad nad morze. To pięknie, że ona taka spokojna, nie wszystkie dzieci tak dobrze znoszą podróże.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Wikunia rośnie jak na drożdżach, garderoba chyba szybko się zmienia? No i powoli jest już co nosić😉 Ale to takie słodkie kilogramy, prawda?😍
Dobrze, że znalazłaś chwilę dla siebie i że Twój mąż nie ucieka od obowiązków. Faceci są bardzo różni, niektórzy myślą, że jak jesteś w domu z dzieckiem to taki miód tylko a nie ciężka praca.
Faktycznie wyjazd bardzo udany i już planujemy następny 😊
UsuńRośnie szybko, ale ubranka nosi od 56 po 74 zależy jaki producent. A kilogramy słodkie, a i owszem, ale kręgosłup daje się we znaki 😉
A co do męża to podejściem swoim, zaskakuje mnie. Na początku jak wrócił do pracy to Wiktoria budziła się na jedzenie ok. 4 i mąż wstawał z nami, po mimo, że godzinę później wstawał do pracy. Kiedy mówiłam, że ma się położyć i wykorzystać ten czas na sen, bo przecież idzie do pracy, te mówił mi "A Ty co, przecież też nie będziesz leżeć tylko się dzieckiem zajmować." Bardzo Go za to szanuje 😘
I życzę, żeby u Was też tak było. 😊
❤❤❤ super tata i wspaniały mąż❤❤❤
UsuńNie zawsze było tak słodko, ale dziecko nas akurat zmieniło na lepsze. Zdarza się różnica zdań, wiadomo, ale jakoś szybko przechodzimy do porozumienia. 😊
UsuńUzupełniając odpowiedź, chciałabym powiedzieć, że mój mąż oczywiście nie jest żadnym ideałem, coby nikt mi tu nie pomyślał, że to jakiś cud.
UsuńTo wciąż typowy facet, miewający swoje humorki i potrafiący zawieść mnie na całej linii... Ale miłość to miłość, więc nawet jak wkurza maksymalnie to ciężko przestać kochać. Poza tym bywa tak wspaniały jak nie raz pisałam tu na blogu
Och Sesi, kiedy będąc w ciąży czytałam Twoje poprzednie wpisy o tym, że początki nie są kolorowe jakoś nie docierało to do mnie. Nawet nie wiesz jak teraz bardzo Cię rozumiem i jak bardzo piszesz o tym, co ja również czuję. Moje macierzyństwo nie zaczęło się od euforii, a od przerażenia pomieszanego z bezradnością. Wszystko o czym ty piszesz również odczuwam. I te miliony galopujących po głowie myśli, pomieszanych z hormonami.. Ale taki wpis jak ten dzisiejszy daje mi nadzieję, że z każdym dniem może być lepiej. Staram się angażować męża jak tylko się da, zwłaszcza, że jest z nami w domu, ale widzę, że nie umie jeszcze do końca odnaleźć się w nowej roli. Staram się go wspierać, ale widzę, że jeszcze nie do końca poczuł to coś.
OdpowiedzUsuńDobra, już kończę, musiałam gdzieś upuścić trochę pary.
Cieszę się że udał Wam się wyjazd. Czasami warto przełamać swoje lęki, bo one w większości tkwią w naszej głowie. A córeczkę macie grzeczną i kochaną i wyrozumiałą :)
Miscarp jeśli tylko masz ochotę pomarudzić trochę to pisz proszę nawet w prywatnej wiadomości (formularz kontaktowy). I nie martw się wszystkie te odczucia są normalne, grunt to nie dać się im pochłonąć w całości. Mój mąż do tej pory, pomimo zaangażowania też jeszcze nie do końca ogarnia. Facet, to facet, nawet najlepszy nie będzie miał instynktu macierzyńskiego.
OdpowiedzUsuńMogę tylko powiedzieć, że te pierwsze dwa miesiące były trudne, ale trzeci już coraz lepszy, a kiedy dziecko zaczyna nawiązywać kontakt to już odrazu jest lepiej. Także uszy do góry. Będzie wszystko super, oby Was tylko ominęły te cholerne kolki, tego życzę. Trzymajcie się cieplutko 😊😘