Zmiany, postęp i emocje.


Ostatnio czytając i słuchając wypowiedzi szczerych świeżo upieczonych mam, poczułam, że nie jestem sama, że na początku naprawdę nie jest łatwo. Hormony szaleją, sytuacja życiowa zupełnie inna, nowa, dalece odbiegająca od poprzedniego porządku dnia, więc przystosowanie się może zabrać trochę czasu i nadszarpnąć naszą cierpliwość. 
Na szczęście to mija. Bycie we troje zaczyna dawać radość. Dni stają się być bardziej ogarnięte. Mama odzyskuje równowagę i poczucie panowania nad aktualną sytuacją życiową. A każdy uśmiech dziecka tylko potwierdza i upewnia, że zostanie rodzicem to była najlepsza z podjętych decyzji. 
Uwierzcie, że każda mama nie ma sielanki, ale wszystko zależy od dziecka, od jego temperamentu i ewentualnych dolegliwości. Dziecko dyktuje porządek naszego dnia i tylko od niego zależy, jak on będzie wyglądał. Po prostu są dzieci mniej i bardziej absorbujące. Mnie wydawało sie, że skoro zawsze miałam wszystko pod kontrolą, to kiedy Wiki będzie już na świecie, nadal będzie podobnie. Życie jednak nauczyło mnie pokory. Przy dziecku nie ma mowy o planowaniu dnia. Ta mała istotka dyktuje warunki i jeśli Ci na coś pozwoli to masz szansę to wykonać, jednak kiedy pragnie być z Tobą, wtulona w twoje ramiona zapomnij o tym, że miałaś jakiś inny plan, na ten moment. 
Dopóki się tego nie zrozumie ciężko o zadowolenie z macierzyństwa. Ja nie powiem, że zrozumiałam to w pełni, ale już bardziej kumam co i jak. Rozwój dziecka i jego nowe umiejętności wspomagają proces zmian trybu żona, mąż na tryb rodzic. 😊 
Pierwsze miesiące są trudne, ponieważ tak jak przez pierwsze tygodnie obserwujesz u dziecka zmiany, tak do końca drugiego miesiąca, właściwie nic nowego się nie dzieje. Dziecko nie nawiązuje jeszcze kontaktu z rodzicem, a jedyną forma komunikacji jest płacz, którego duża ilość rodzi pewien rodzaj frustracji. Jednak pod koniec drugiego miesiąca, dziecko zaczyna odwzajemniać uśmiech i jego obecność w naszym życiu zaczyna być ciekawsza. Mniej więcej od 10 tygodnia zaczynasz co chwila zauważać coś nowego i wtedy zaczyna być fajnie. Mówi się o tak zwanych skokach rozwojowych, w czasie których w dziecku coś się zmienia i przeważnie przybywa mu nowych umiejętności. Niestety dojrzewanie objawia się w różny sposób, jednak przeważnie dzieci są marudne i trudne w obejściu zanim nie dokona się w nich jakaś zmiana. U nas np. objawia się to w postaci histerycznego, kilku minutowego płaczu, po czym następnego dnia Wiktoria jest niesamowicie grzeczna i przybywa jej nowa umiejętność, czy też zwyczajna zmiana w zachowaniu. Momenty płaczu są przerażające, ale po kilku takich sytuacjach, świadomość powodu płaczu pozwala na bardziej trzeźwe spojrzenie w chwili krytycznej, choć i tak czuję, że przez ten płacz przybył mi nie jeden siwy włos. 
Powiem Wam, że cieszą mnie te wszystkie zmiany, miło jest patrzeć, jak dziecko coraz bardziej nawiązuje aktywność z otoczeniem, cieszy się, gdy usłyszy głos rodzica, uśmiecha się, kiedy żartujesz i bawisz się z nim, słucha, kiedy coś opowiadasz. Staje się bardziej samodzielne, potrafi zająć się sobą, jest ciekawe świata. Wyciąga rączki, aby próbować chwycić zabawkę. Zauważa różne obiekty i prowadzi długie rozmowy w swoim języku. Sygnalizuje swoje potrzeby nie tylko płaczem, ale również mimiką. I choć w porównaniu do kolek ten czas teraz jest dużo wspanialszy to widzę jak szybko ucieka i już obawiam się tego momentu, kiedy moje dziecko przestanie mnie, aż tak bardzo potrzebować. Oby to nie było za szybko. 
https://www.rodzice.pl/skoki-rozwojowe/


Komentarze

  1. Tak to jest, ale zawsze jest tak, że do nowej sytuacji trzeba się przyzwyczaić, czy to zmiana pracy, czy wyjście za mąż/ ożenek, czy pojawienie się dziecka- jak to mówią- początki są zawsze trudne, ale no właśnie, tylko początki, bo potem już wszystko staje się łatwiejsze; ciesz się tymi pięknymi chwilami, celebruj piękny dar od losu;0) niech mała wynagradza Ci wszystkie nieprzespane noce, nerwowe i niecierpliwe chwile...
    Nie powiem, że z mojego doświadczenia, ale niejednokrotnie słyszałam od moich znajomych i rodziny, że pojawienie się dziecka sprawia, że człowiek musi przeorganizować swoje życie, że nie ma czegoś takiego jak zaplanowanie, bo przeważnie dziecko szybko te plany weryfikuje;
    Moja mama cały czas powtarza mojemu bratu żeby spędzali dużo czasu ze swoją córką, bo czas tak szybko przemija, a chwilę spędzone z dzieckiem są wspaniałymi momentami, których już w przyszłości nie da się nadrobić...także i Tobie życzę tego odkrywania i samych przyjemnych chwil z córką.. buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem ciężko o cierpliwość w tych trudnych momentach, ale przecież nie można gniewac się na takiego maluszka, a do tego faktycznie czas ucieka i szkoda tracić te wspólne chwile.

      Usuń
  2. Jako mama szesnastomiesięcznej łobuziary, powiem Ci, że im dalej, tym ciekawiej :) Dzisiaj, kiedy z mężem oglądamy zdjęcia sprzed roku, to czasem zastanawiamy się, kim jest ten bobas na fotografiach... patrząc na naszą córkę, na to, jak biega, wspina się na schody i sama włącza pralkę (niekonieczne wtedy, kiedy jest to potrzebne ;) ), nie chce się wierzyć, że to to samo dziecko.
    Życzę Ci jeszcze więcej dumy z Wiki i satysfakcji z każdego dnia macierzyństwa. Mnóstwo pięknych chwil przed Wami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekujemy 😊 Faktycznie już teraz kiedy co chwilę coś w niej się zmienia, zaskakuje nas każdego dnia i przyznam, że miło obserwować te zmiany.
      Wam również dużo radości 😍

      Usuń
  3. Oj tak, czas ucieka bardzo szybko i naprawdę trzeba łapać te wszystkie chwile jak się da, w szczególności jeśli chodzi o dzieci, bo one tak szybko rosną... Zresztą czas w ogóle ucieka jak szalony, ja właściwie przed chwilą dowiedziałam się, że nam się udało i że w moim brzuszku zamieszkał ktoś ważny, a dziś już zostało nam tylko 13 tygodni do naszego wielkiego spotkania :) Także kochana łapcie wszystkie wspólne chwile i korzystajcie z pięknej wakacyjnej pogody (ja niestety nie mogę się nią tak cieszyć, bo pocę się nawet leżąc, ale Ty masz to już za sobą ;)) Jak Wiki w ogóle czuje się w te upały? Dobrze znosi pogodę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upały męczą ją pewnie tak samo, jak nas, chociaż nie widzę jakiejś wielkiej różnicy. Jedne dni są super inne bardziej marudne, ale kto z nas nie ma gorszych dni. Na pewno powoli zaczynają się zęby, bo śliny pełno i łapki wciąż w buzi. Jednak Wiktoria dorasta i zmienia się na plus. Nie jestem już tak bardzo uwiązana i dużo więcej mogę przy niej zrobię w domu i dla siebie.
      Chociaż z drugiej strony czas tak pędzi, że juz widzę, że zdecydowanie za szybko.
      To u Was juz tylko trzy miesiące zostały? Wow, to już bardzo bardzo blisko 😍

      Usuń
  4. Taaaaak 😍 Sama w to nie wierzę, że tak szybko ten czas leci, brzuszek rośnie z tygodnia na tydzień i już naprawdę odliczam dni 😊😊😊 U Was już ząbki się zaczynają? Jejku, naprawdę ten czas pędzi za szybko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiktoria ma już 3,5 miesiąca więc dziąsła już przygotowuja się do ząbków.

      Usuń
  5. Dużo, dużo fotek i mnóstwo filmików, żeby nic wam nie uciekło. Tomek to czasami się śmiał, że pstrykałam Tamalugę śpiącą na lewym boku, śpiącą na prawym, ziewającą itp. A teraz sam się cieszy, że mamy takie "zbiory dokumentacji".
    Czas zasuwa, ale każdy etap jest cudowny i coraz bardziej absorbujący, więc i na wspominki coraz mniej czasu.
    Nacieszcie się i odpoczywajcie, póki nie chodzi. Bo potem, wiesz, odkryje jaka z tego frajda, po czym stwierdzi, że za wolno i zacznie biegać. A wtedy to już tylko życzę powodzenia i wygodnego obuwia! :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja córka ma już krzywą minę na widok telefonu, bo matka ciągle nad nią z aparatem 😊 do tego tata pasjonat fotografii co chwila organizuje sesje córeczce, także mam nadzieję, że trochę nazbieramy dokumentacji.
      No cóż będziemy biegać, jak będzie trzeba, ale może faktycznie warto nacieszyć się tym, że teraz jest zależna od nas, względem poruszania, chociaż pewnie i to i to ma swój urok, plusy i minusy 😊
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  6. Pewna dama - kuzynka jakowaś dalsza - sprzedała mi taką radę: na histeryczny płacz dziecka włącz odkurzacz, wyjdź na 5 minut i wróć, jak się uspokoisz. Ty, nie dziecina ;) Na ten moment moja dziecina jeździ na oklep na odkurzaczu i uważa to za szczyt frajdy. Ja też, bo wtedy nie biega. Także - ciesz się chwilami, tak szybko mijają ;) Pozdrawiam Aksinia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz Szkrab jest wyjątkowy i to co działa na innych nie działa na nią. Nam nie pomagają odkurzacze, suszarki, szumsie itp. Ale te kilka czy kilkanaście minut można przetrwać. Mnie to nie denerwuje w sensie, że wkurza, tylko zwyczajnie martwiłam i martwię się słysząc ten płacz. Po prostu...

      Usuń
    2. Hahaha! Wiedziałam, że to ty Aksinia! Zanim doczytałam końcówki. Przysięgam...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty