Relacje damsko-męskie.


Jeden z trudniejszych tematów, jednak ostatnie spotkania towarzyskie, rozmowy w rodzinie oraz doświadczenia własne, skłoniły mnie do tego, aby podyskutować o tym na blogu. Jestem ciekawa jakie są zdania wśród moich czytelników. Oczywiście ja mogę opisać tylko damski punkt widzenia, bo kobieta, choć najzdolniejsza pewnie nie jest w stanie w pełni zrozumieć faceta i vice versa oczywiście. 
Spotykam się z wieloma sytuacjami, w których kobiety narzekają na swoich facetów, jednocześnie mówiąc rozmówczyni: "Twój jest inny". Kiedy rozmowa taka jest szczera, przeważnie dowiadujemy się, że ten drugi jest taki sam, bo to Tylko facet. Oczywiście nie rozważam tu przypadków skrajnej patologii oraz nie mówię o tej klasie mężczyzn, których nawet nie powinno nazywać się mężczyznami z racji totalnego braku szacunku do kogokolwiek, wtedy to jest zwykła świnia. Jednak jeśli Twój facet zachowuje się normalnie, kocha Cię, tylko czasem ma inny punkt widzenia i próbuje go jasno wyrazić, co często rodzi kłótnie, to nie martw się, jest wszystko ok. I jeśli wydaje się Tobie, że Twój brat, szwagier, mąż koleżanki albo ten sąsiad z naprzeciwka są inni niż, Twój, to masz rację, wydaje Ci się. Ciebie i Twojego męża ktoś z boku ocenia dokładnie tak samo. Patrząc z boku oceniamy tylko efekt, widzimy, że ktoś coś robi, ale nie wiemy, jak długo jego kobieta o to prosiła, widzimy, że w miłej atmosferze ktoś z kimś idzie na spacer, uśmiecha się do siebie, rozmawia, ale nie wiemy, czy godzinę, temu, wczoraj lub przed tygodniem sprzeczali się między sobą i mieli ciche dni. Przecież nikt normalny nie kłóci się na pokaz przed sąsiadami albo w trakcie przyjacielskich spotkań czy imprez rodzinnych. Każdy w zaciszu własnego domu ocenia i podsumowuje swoje życie we dwoje. Ja często słyszę, że ten Twój to się tak stara, dużo robi, pomaga Ci, a mój to nic. Tylko ja wiem swoje, oczywiście mój mąż jest pomocny, kochany, ale nie jest żadnym ideałem i jeśli wielu rzeczy nie powiem, to sam się nie domyśli. Oczywiście nie możemy wszystkich wrzucić do jednego worka, ale istnieją pewne schematy w myśleniu damskim i męskim i podświadomie kieruje się nimi każdy z nas, a niestety podejście kobiety do życia, jest zupełnie inne niż mężczyzny i trudno oczekiwać, że zobaczy on te samą sytuację Twoimi oczami. Często jest tak, że to co widzimy my i co byśmy zrobiły, dla faceta albo nie istnieje, albo wydaje się kompletnie nielogiczne. Więc warto nie czekać, aż mąż, partner, weźmie się za coś sam, tylko wskazać konkretne zadanie do wykonania, ponieważ on myśli zadaniowo, tak to już jest. Jednak potrafię zrozumieć, że zmęczona prowadzeniem domu, opieką nad dzieckiem, kobieta, pragnie odciążenia, a jej facet pomoże, ale dopiero wtedy kiedy mu o tym powie, a ona by chciała, żeby domyślił się sam. No i kłótnia gotowa. Ale to jest normalne, nawet zdrowe dla związku. Nigdzie nie ma sielanki, a jeśli ktoś mówi, że u niego jest, to na 100% kłamie, bo tak się nie da. Taki związek szybko umiera, bo można się zagłaskać na śmierć i albo coś zaczyna być rutyną, albo to szczęśliwy związek na pokaz, tak mi się wydaje. Kryzysy przychodzą i odchodzą, ale podstawa to wzajemnie umieć z nich wybrnąć. Takich trudnych chwil jest wiele, pierwsze to wtedy, kiedy związek trwa już jakiś czas i mija ta pierwsza fascynacja, potem kiedy zaczynamy ze sobą mieszkać i poznajemy swoje zwyczaje i przyzwyczajenia i też wtedy, kiedy pojawia się dziecko, bo wówczas zmienia się cały świat. Oczywista, oczywistość. Jednak inaczej zmienia się ten świat dla kobiet a inaczej dla mężczyzn. Dla matki dziecko jest najważniejsze i ciężko o tym dyskutować. Każda mama postawi dziecko na pierwszym miejscu i zrobi dla niego wszystko (oczywiście ta, która chciała tego dziecka, nie mówię tutaj o patologii). Natomiast dla ojca dziecko jest równie ważne, ale w pewnym sensie jest ono konkurencją w walce o zainteresowanie ze strony kobiety (żony i matki). Ale cóż z tym mężczyźni muszą się pogodzić. Grunt to, żeby kobieta niezbyt długo zwlekała z odcięciem "pępowiny" , ponieważ dziecko pójdzie w świat, a my zostaniemy znowu sami i albo przeżyjemy "drugą młodość" albo będziemy dla siebie obcymi ludźmi, bo czas dla dzieci trwał zbyt długo i zabrakło w nim nas. Wszystko głównie w naszych rękach drogie Panie. Mężczyzna głową, ale kobieta szyją i coś w tym jest.





Komentarze

  1. To prawda, dziecko zmienia relację. Trzeba się nauczyć żyć w nowym składzie;) u nas też było ciężko, czasami mam go dość i zazdroszczę sasiadce samotnego macierzyństwa;)) oczywiście to żart;)
    Najważniejsze aby umieć ze sobą rozmawiać, najgorsze co można zrobić żyć obok siebie. Mój mąż na początku za mało mi pomagał przy Celci. Kilka kłótni i naprawił się nam tatuś;)) tak, facetowi trzeba wszystko tłumaczyć bo sam się nie domyśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, taka prosta konstrukcja, powiesz zrobi, nie powiesz, sam nie ogarnie. Ale jak pomaga kiedy poprosisz to jest ok. Nasza tata też się czasem psuje, ale grunt to powrót do normalności i ogromne wsparcie.

      Usuń
  2. Hehe ja kiedyś żyłam złudzeniem, że się mój mąż czegoś sam domyśli, że ja coś zasugeruję a on potem "sam" na coś wpadnie 😀 Hehe aż sama się uśmiecham z własnej naiwności 😀 Potem nauczyłam się, że facetowi trzeba MÓWIĆ WPROST i nie liczyć na domysły, bo można się bardzo rozczarować, a po co się kłócić i strzelać fochy o brak domyślności skoro taka jest męska natura? Po prostu trzeba powiedzieć jasno czego się oczekuje i sprawa załatwiona, od momentu kiedy to zrozumiałam żyję w związku idealnym 😀 Nie wiem czy takie związki istnieją czy nie, mój związek pewnie też całkiem idealny nie jest, ale uważam, że naprawdę dobrze dobraliśmy się z mężem i dogadujemy się świetnie, to pewnie też dlatego że oboje jesteśmy po pewnych przejściach i wiedzieliśmy czego chcemy i oczekujemy od siebie nawzajem. Teraz kiedy pojawiła się w naszym domu Zosia nadal się wspieramy i zauważamy siebie nawzajem i oby tak zostało na zawsze 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba zbyt długo żyłam tym złudzeniem, ale już się naprawiłam i od jakiegoś czasu też mam związek idealny (tzn. nie taki do zgłaskania), tylko po prostu wiem, że mogę liczyć na wsparcie, zrozumienie i jak poproszę i powiem w prost to mam pomoc i zrobione to co chcę i jak chcę. 😊

      Usuń
    2. No i tak ma być 😊 Po co się denerwować i na siłę zmieniać męską naturę 😉

      Usuń
    3. Trzeba się z tym pogodzić i tyle 😉

      Usuń
  3. No, ja na pewno nie skomplementuję mężów koleżanek, bo to idioci. :-D
    Tomek na punkcie Tamalugi ma konkretnego świra. Czasami zastanawiam się, które z nas ją urodziło, bo jeśli on to jego pępowina i jego problem. Już teraz mu współczuję hihi :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzają się i takie przypadki mężczyzn 😉
      A co do Was no to cóż ewidentnie córeczka tatusia, co to będzie jak znajdzie sobie miłość życia. Jak tata to ogarnie? 😊

      Usuń
    2. Wolę o tym nie myśleć :-D On coś tam do tej piwnicy znosi, może broń już magazynuje na tę okazję? :-D Słuchaj, z dwojga złego dobrze, że narazie znosi broń. Zacznę się martwić gdy będzie znosił zwłoki... ��

      Usuń
    3. Faktycznie to jeszcze poziom bezstresowy, niech tam sobie kompletuje 😉
      Mój twierdzi że z naszych schodów przed domem dobrze będą spadać Ci przyszli kandydaci. 😉

      Usuń
    4. No cóż - mój się poprawił w celności, najlepsze tarcze zamierza zawiesić w przedpokoju, żeby przyszły zięć wiedział i czuł się ostrzeżony. Tak, Żaba jest jeszcze młodsza od Tamalugi... Pozdrawiam Aksinia

      Usuń
  4. No nie wiem. Wydaję proste polecenie i słyszę "Kobieto, nie rozkazuj mi, sam bym to zrobił"... Pozdrawiam Aksinia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak robi to nie jest źle. Może wyjatek? Może potrafi sam się domyślić?

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty